BRENNA NA TARCZY !
W niedzielne upalne popołudnie przyszło się zmagać naszej drużynie w 4 kolejce A-klasy z ciężkim rywalem,jakim bez wątpienia jest Beskid Brenna.
Z własnego doświadczenia wiedzieliśmy,że nie możemy sobie pozwolić na dekoncentrację na początku spotkania,bo rywal zwykle w początkowej fazie meczu ostro rusza do przodu.Tak też było i tym razem,jednak nasza ekipa nie dała się zaskoczyć i już w 7 minucie Dominik Pytel stanął przed szansą pokonania bramkarza Beskidu,ten jednak dobrze interweniował i zapobiegł utracie bramki.Dziesięć minut później w sytuacji sam na sam znalazł się Tomek Śleziona ,jednak i tym razem bramkarz Brennej okazał się lepszy.
Rywale również od czasu do czasu stwarzali sobie sytuacje.Doskonałą okazję ,po błędzie naszej defensywy miał jeden z napastników Beskidu,ale przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką.
Gdy wydawało się ,że pierwsza część zakończy się bez bramek,Ochabianie zadali dwa szybkie ciosy ,po których rywal schodził do szatni w ponurych nastrojach.Najpierw w 38 minucie po świetnym podaniu z prawej strony od Tomka Śleziony,piłkę do bramki pakuje Dominik Pytel,a na minutę przed końcem pierwszej części ma miejsce kopia poprzedniej bramkowej akcji,z tym,że podającym jest tym razem Marcin Bączek,a akcję spokojnie wykańcza Tomek Śleziona.
Na drugą połowę rywal wyszedł lepiej zmotywowany i od razu przełożyło się to na przebieg zdarzeń na boisku.Piłkarze Beskidu coraz częściej podchodzili pod nasze pole karne,stwarzając niemałe zagrożenie,my ograniczaliśmy się do kontrataków,z których jednak żaden nie był na tyle skuteczny,aby podwyższyć rezultat.
Efektem naporu rywala był rzut karny ,podyktowany w 70 minucie dla Beskidu.w dość kontrowersyjnych okolicznościach,bowiem nasi zawodnicy i kibice byli przekonani ,że faul miał miejsce przed polem karnym.Sędzia był jednak innego zdania i wskazał na "wapno".Bramkę kontaktową z jedenastki zdobywa Krystian Łoza i stało się jasne,że szykuje się nerwowa końcówka spotkania.
Rywale próbowali doprowadzić do wyrównania,jednak już 8 minut później,po jednej z kontr ,wywalczyliśmy rzut wolny przed polem karnym przeciwnika.Do piłki podszedł Marcin Bączek i precyzyjnym,technicznym strzałem nie dał szans bramkarzowi Beskidu.
Prowadzenie 3:1 uspokoiło nas ,ale nie rywala ,który nie rezygnował z walki.Końcówka meczu to jednak był teatr jednego aktora,a mianowicie naszego bramkarza,Mateusza Cienciały.Goście w tym czasie stworzyli sobie parę doskonałych okazji,lecz Mateusz bronił wszystkie ich strzały ,popisując się kilkoma nieprawdopodobnymi wręcz interwencjami.W dużej mierze to jemu zawdzięczamy,że już do końca wynik się nie zmienił i możemy sobie dopisać kolejne 3 punkty.
Nasz zespół w tym sezonie nie znalazł jeszcze pogromcy i z 8 punktami znajduje się na miejscu czwartym,mając tyle samo oczek ,co trzeci Strumień i dwa punkty straty do wicelidera z Drogomyśla.Mało kto spodziewał się tak udanego początku sezonu.
A już za tydzień powalczymy o kolejne punkty,tym razem w Kaczycach.
Komentarze